W lodowej pułapce
Chcieli odnaleźć Przejście Północno- -Zachodnie, a znaleźli śmierć. Po blisko 176 latach od zaginięcia ekspedycji Franklina w Arktyce wciąż nie poznaliśmy wszystkich szczegółów tej tragicznej wyprawy.
5 maja 1859 r.
Porucznik Royal Navy William Hobson zaczyna przemarzać. Od kilkunastu minut stoi niemal bez ruchu, smagany podmuchami lodowatego wiatru, cierpliwie czekając, aż jego ludzie rozbiją zamarznięty kopiec kamieni. Wypatrzyli go ze sporej odległości – wzniesiona ludzką ręką konstrukcja wyróżniała się na tle monotonnego krajobrazu lodowej pustyni. Kopiec wiadomości, tak je nazywają polarnicy. Może się okazać jedynie stertą głazów, jak ten, na który natknęli się wczoraj, ale równie dobrze skrywać ważne informacje. Zmęczony Hobson skłania się raczej ku pierwszej opcji, ale ku swojemu zaskoczeniu po chwili trzyma w dłoniach metalowe pudełko. W środku znajduje pożółkły i poplamiony zwitek papieru. Na pierwszy rzut oka to standardowy druk Royal Navy określający położenie tego, kto go zostawił. Pokrywają go jednak gęsto odręczne notatki. Wypełniają nie tylko część druku do tego przeznaczoną, ale także wszystkie wolne miejsca na marginesach. Hobson przelatuje wzrokiem zapiski i już po chwili wie, że ich wysiłek nie poszedł na marne. Pierwsza wiadomość jest z 28 maja 1847 r. Informuje, że okręty „Erebus" i „Terror" przezimowały w lodzie u północno-zachodniego wybrzeża Wyspy Króla Williama, a wcześniej zimowały na wyspie Beechey. Kończy się optymistycznym zdaniem: „Sir John Franklin dowodzi wyprawą. Wszystko w porządku". Chaotyczne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta